Piątek, 24 dzień stycznia, stanął pod znakiem smutnej refleksji oraz wspomnień, ale i nadziei w Chrystusie. Stał się bowiem dniem pożegnania z śp. Lidią Pawlas z d. Bałon, długoletnią nauczycielką i działaczką społeczną.

Dnia 20 marca 1929 r. przyszła na świat w Suchej trzecia z rodzeństwa, dzieci Franciszka Bałona i jego małżonki Agnieszki z Pastuchów. Do Adolfa i Danieli dołączyła Lidia, zaś po śmierci matczynej siostry rodzice przyjęli do swego domu jako niemowlę i wychowali siostrzenicę Danielę z d. Pietrus. Cała czwórka wyrastała wspólnie w domu rodzinnym w Suchej Dolnej, wychowywana w bojaźni Bożej, uczona pracowitości i szacunku do drugiego człowieka.

Lidia już jako dziecko z lubością udzielała się w harcerstwie, co później zaowocowało w postaci jej działalności młodzieżowej, a także umiłowaniu pracy z dziećmi. To w końcu właśnie w młodzieży i chórze kościelnym poznała w roku 1947 swojego przyszłego męża Oskara Pawlasa. Wspólnie stanęli przed ołtarzem kościoła ewangelickiego w Hawierzowie Suchej Średniej dnia 11 listopada 1950 r., by ślubować sobie miłość, wierność i szacunek. Od tego momentu aż do końca wspólnych dni stanowić mieli jedność – wzajemnie się wspierać we wszelkich działaniach i obowiązkach, w dniach dobrych jak i złych dzielić radość i smutek, w przepiękny sposób wzajemnie się uzupełniać, tworzyć niepowtarzalny tandem, inspirujący dla wszystkich, którzy ich znali. Bóg obdarzył malżonków dwójką dzieci, później mieli doczekać się wnucząt i prawnucząt. Wspólnie udzielali się małżonkowie w Stowarzyszeniu Młodzieży Polskiej, a Lidia dodatkowo angażowała się w ruch teatralny. Robiła to tak dobrze, że kierownictwo Sceny Polskiej Teatru Cieszyńskiego zaproponowało jej angaż.

Jej drogi życia miały jednak związać się z pracą z dziećmi, choć po ukończeniu Szkoły Handlowej w Cieszynie pracowała przez parę lat w tym mieście w jednym z biur jako urzędniczka. Ponieważ jednak zawsze pociągała ją praca z najmłodszymi, po uzupełnieniu w Ostrawie wykształcenia pedagogicznego rozpoczęła pracę w szkolnictwie. Była nauczycielką w kilku polskich szkołach podstawowych, najdłużej jednak związana była z szkołą w Hawierzowie Suchej, obejmując z czasem stanowisko jej dyrektorki, aż do wygaśnięcia pracy placówki z powodu małej ilości uczniów. W latach późniejszych – także po przejściu na emeryturę – wielokrotnie wracała do szkół na zastępstwa. Została członkiem Klubu Nauczycieli Emerytów, w którym również się udzielała, dopóki pozwalał jej na to stan zdrowia.

Przez całe życie była pani Lidia bardzo aktywna. Angażowała się przede wszystkim w szeregach Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego, zarówno jako uczestnik, jak i z czasem organizator licznych imprez, przez wiele lat była członkiem zarządu Miejscowego Koła PZKO w Hawierzowie Suchej, a w latach 1991-2002 pełniła funkcję prezesa tego koła. Ponieważ mąż Oskar był utalentowanym malarzem-impresjonistą, członkiem a później prezesem Pionu Plastycznego Sekcji Literacko-Artystycznej PZKO i Stowarzyszenia Artystów Plastyków, jego żona Lidia pomagała mu jak mogła w pracy społecznej. Jeździła z nim na plenery, pisała sprawozdania z działalności organizacji plastyków. Umiejętnie podejmowała się strony organizacyjno-administracyjnej działalności, którą mąż firmował zyskanym autorytetem, owocem niebagatelnego talentu i ogromnej, mrówczej pracowitości. Ona wykorzystywała swoje talenty organizacyjne podczas urządzania wystaw, plenerów czy innych działań artystycznych, on inspirował swą twórczością, talentem i osobowością. Podczas pożegnania śp. Oskara Pawlasa cytowałem panią Iwonę Purzycką z Bielska-Białej; dziś też pozwolę sobie odwołać się do wypowiedzi tej odkrywczyni talentów zaolziańskich artystów plastyków, popularyzatorki i mecenasa sprawy zaolziańskiej po polskiej stronie. Pani Iwona wielokrotnie i przy różnych okazjach podkreślała, charakteryzując tandem państwa Pawlasów, iż „… żona, dziś można powiedzieć menedżer Oskara, zawsze pilnowała, żeby wszystko było tak, jak trzeba. Ta para była zawsze razem, ale w żaden sposób się wzajemnie nie ograniczając, lecz zawsze nawzajem wspierając”. Razem z mężem, członkiem rady redakcyjnej „Zwrotu”, była Lidia Pawlas wieloletnim współpracownikiem tego miesięcznika. Sama przez kilkanaście lat była członkiem rady redakcyjnej pisemka dla dzieci „Jutrzenka”, w którym prowadziła własny autorski kącik „Zrób to sam”. Za swą wszechstronną i długoletnią działalność otrzymała wszystkie odznaczenia PZKO. To była strona polska jej zacięcia społecznikowskiego – oprócz tego małżonkowie aktywnie angażowali się w działalność naszej parafii ewangelickiej, póki stan zdrowia pozwalał śpiewali w chórze kościelnym, pani Lidia wiernie wspierała swego męża w jego obowiązkach, jakie pełnił w prezbiterstwie czyli radzie parafialnej. Wspólnie stanowili filary naszego zboru, co owocowało także w postaci ważnych kontaktów partnerskich – właśnie z Polską, z parafią w Tomaszowie Mazowieckim, gdzie za uprzejmością i zaangażowaniem proboszcza ks. Romana Pawlasa odbyła się także wystawa prac pana Oskara oraz uroczysty finisaż z udziałem naszego chóru.

Do ostatnich chwil trwała Lidia Pawlas przy boku męża w okresie jego choroby, choć jej samej stan zdrowia nie za bardzo pozwalał opiekować się nim w jego ostatnich chwilach. Obydwoje brali udział, a potem już tylko sama pani Lidia – w spotkaniach dla seniorów w naszej parafii, w domu zborowym dzielonym z Miejscowym Kołem PZKO, naszej wspólnej siedzibie i zapleczu. Zresztą, dobre stosunki pomiędzy obydwiema wspólnotami, które niejednokrotnie znacznie personalnie się zazębiają, były także owocem zdolności organizacyjnych i dyplomatycznych pani Lidii, która w czasie swojej prezesury zadbała o właściwe uregulowanie relacji z parafią, w latach 90. ubiegłego wieku reprezentowaną przez śp. ks. radcę Jana Drózda, a potem już wspólnie mieliśmy przyjemność działać. Niech mi więc wolno będzie w imieniu parafii podziękować naszej drogiej Zgasłej za tę zawsze jednoznaczną postawę i za nadstandardowo dobre relacje wzajemne.

Pani Lidia odwołana została spomiędzy nas w ubiegły piątek dnia 17 stycznia, w wieku 90 lat. Do wieczności wyprzedzili ją, naturalnie poza rodzicami, brat Adolf w roku 2000, siostra Daniela Toman w roku 2016, szwagier Jan w roku 2018 i w tym samym roku bratowa Lidia. Pozostali, prosząc Boga o pociechę i nadzieję życia wiecznego: syn Wiesław, córka Grażyna, synowa Renata, zięć Stanisław, wnuczęta Andrzej, Roman i Dorota, Dariusz i Elżbieta, wraz z najbliższymi, a wśród nich prawnuczęta Ania i Oskarek, siostra Daniela po mężu Suchanek i szwagier Bogdan oraz ich rodzina, bliżsi i dalsi krewni, liczni przyjaciele, znajomi, sąsiedzi – my wszyscy, którzy dziękujemy za możliwość przejścia choć króciutkiego odcinka drogi z naszą drogą Zgasłą i jej bliskimi, Wami, Kochani, którym życzymy pokoju i pociechy od Boga. Zarazem niech mi wolno będzie podziękować, zwłaszcza najbliższym, za wszelką miłość, opiekę w latach sędziwości i choroby, pełną poświęcenia troskę córki, syna, synowej, za Wasze trwanie razem aż do ostatnich chwil naszej Zgasłej. Dziękujemy każdemu, kto kiedykolwiek stał się dla niej źródłem błogosławieństwa i dobra. Wszystkim Wam, wymienionym i niewymienionym, z serca „Pan Bóg zapłać” za wszystko!

jak

jak