Již tento týden se můžete těšit na nové číslo časopisu Přítel-Przyjaciel s květnovým tématem – jak jinak – Čas lásky a mnoha opravdu zajímavými články.

Níže ukázka z pera naší nové přispívatelky.

 

Gdy zabraknie miłości

Agnieszka Guńka

Jak na przyzwoity wstęp przystało, na początek wypada wyjaśnić, cóż to takiego ta miłość. Gdyby tak próbować ukuć jakąś definicję na podstawie obserwacji otoczenia powiedziałabym, że miłość jest to coś, czego wszyscy pragną, jednak nieliczni potrafią okazywać. Brzmi dość sceptycznie czy realistycznie?

Słownik Języka Polskiego PWN podaje kilka propozycji – fachowo, bez ładunku emocjonalnego. Jedna z nich brzmi: „Silna więź, jaka łączy ludzi sobie bliskich”. Ta silna więź tworzy się jednak w określonych warunkach – warunkach bardzo dynamicznych. Dynamizm ów wynika z wzajemności – pytań, potrzeb i odpowiedzi na nie (także tych niewerbalnych), dawania i brania.

Pewnie długo towarzyszył mi będzie przejmujący kadr z obejrzanego nie tak dawno filmu („Błąd systemu”), w którym kilkuletnia dziewczynka sprawia tak wielkie problemy, że żaden spośród kilkudziesięciu ośrodków wychowawczych nie chce jej przyjąć. System, mówiąc brzydko „nawala”. Wraz z opiekunem podejmującym desperacką próbę ratowania 9-latki trafiają do lasu. Sprawdzając echo, nagle z ust dziecka wydobywa się przejmujący, pełen bólu krzyk: „Mamo!”. Bo odrzucenie, brak miłości, to wielki ból. Dosłownie!

Wyniki badań (N. Eisenberger 2011) wykazują, że w ludzkim mózgu obszary, które są odpowiedzialne za odczuwanie bólu fizycznego, pokrywają się z tymi, które są odpowiedzialne za ból emocjonalny, powstający w wyniku odrzucenia. Poczucie przynależności warunkuje nasze przetrwanie. Jak dowodzą naukowcy organizm musiał w związku z tym wykształcić mechanizm alarmowy, który będzie sygnalizował zagrożenie, w tym przypadku – odrzucenie. Jednocześnie wyzwoli mechanizmy do zniwelowania bólu poprzez starania o odzyskanie więzi, jak usilne zabieganie o rodzica. W przyszłości przekłada się to na starania o inne relacje, tworząc specyficzną strukturę osobowości. Tutaj ciekawostka: aktywować system bólu mogą takie sytuacje jak: „hejt” internetowy, usunięcie z listy znajomych na portalu społecznościowym, a nawet nieotrzymywanie „lajków”…

Wpływ przywiązania, utworzonych we wczesnym dzieciństwie więzi, na funkcjonowanie człowieka jest stale badany. Istnieje jeszcze wiele wymagających sprecyzowania kwestii, zarówno na poziomie diagnostycznym, jak i terapeutycznym. John Bowlby jest autorem „koncepcji przywiązania”. Uważa on, że wczesne doświadczenia dziecka z opiekunem, szczególnie przez pierwsze trzy lata życia, mają istotne znaczenie w tworzeniu się jego osobowości i wpływają na dalszy rozwój. Zdolność rozwijającego się dziecka do przyjmowania i dawania miłości tworzy się podczas relacji z opiekunem (najczęściej matką) i zależy od jego umiejętności okazywania jej poprzez odpowiednie reagowanie na potrzeby dziecka. Tutaj ważna jest przede wszystkim jakość interakcji. Współprzeżywanie emocji, gotowość do tego, by nieść ukojenie, danie poczucia bezpieczeństwa, stają się bazą dla dziecka – w przyszłości dorosłego. W ten sposób ma szansę rozwinąć się dojrzała współzależność, trwająca przez całe życie człowieka. Tak oto przywiązanie jako ta najbardziej pierwotna forma miłości staje się bazą na całe życie.

Zespół zaburzenia przywiązania to zdefiniowana kategoria diagnostyczna i choć jest rozpoznawany do piątego roku życia, to jego wpływ widoczny jest u dorosłych. Nie opisuje się jednego wzorca zachowania takich osób, wiadomo jednak, że mają one trudności w utrzymaniu trwałego związku, wykazują trudności w okazywaniu uczuć i jako niedoświadczający poczucia bezpieczeństwa ufają tylko sobie. Charakter relacji utworzonej we wczesnym dzieciństwie może mieć istotny wpływ na budowane w dorosłym życiu więzi, ale także być powielany na przyszłe pokolenia. Bada się również wpływ zaburzeń wczesnodziecięcego przywiązania na występowanie chorób psychicznych u dorosłych.

C. S. Lewis w swojej książce pt. „Cztery miłości” pisze: „Rodzimy się bezradni. Zaledwie zdążymy osiągnąć pełnię świadomości, a już odkrywamy samotność. Potrzebujemy innych ludzi na płaszczyźnie fizycznej, emocjonalnej, intelektualnej; bez nich nie jesteśmy w stanie poznać niczego, nawet samych siebie”.

Na życie składa się wiele doświadczeń, sytuacji, relacji, przeżyć przyjemnych, przyziemnych i trudnych. Potrzebujemy wsparcia innych ludzi tak, jak potrzebujemy wspierać innych ludzi! To niezwykły, ale i niezbędny „dialog”, który nie powinien pozostawać jednostronny, bo wtedy przestaje być dialogiem, a to początek końca zdrowych, międzyludzkich relacji, jeśli nie koniec relacji…

Tajemnica sukcesu w pracy z dzieckiem z zaburzeniem przywiązania tkwi między innymi w tym, by znalazł się ktoś, kto da mu przekonanie, że niezależnie od jego złości, negatywnych reakcji będzie mu towarzyszył, będzie przy nim, nie odrzuci go, wyrażając jednocześnie jasne i konsekwentne stanowisko negujące niepożądane zachowania. Mądra miłość – miłość dojrzała – wychodzi ze strefy wygody i komfortu w kierunku drugiego człowieka. Patrzy w przyszłość. Nie udaje, że nie ma problemu, ale szuka rozwiązań. Trzeba się bardzo starać, żeby nie dopatrzeć się tutaj analogii do Bożej miłości wobec człowieka. Tam, gdzie możliwości człowieka się kończą, zaczynają się możliwości nieograniczonego nikim i niczym Boga. Z tej perspektywy przestaje przerażać choćby efekt domina: odrzucony w dzieciństwie rodzic, odrzucone emocjonalnie dziecko, które później staje się odrzucającym rodzicem, itd. Przestaje przerażać fakt, że odrzucenie mające początek we wczesnych latach życia człowieka „programuje” go na przyszłość i każda sytuacja, w której czuje się odrzucony jest odczuwana w sposób zwielokrotniony – ból podniesiony do potęgi „entej”. Zachowania, które człowiek prezentuje na zewnątrz, to zazwyczaj przyjęty sposób radzenia sobie z tym bólem, dość szybko i zbyt często niewłaściwie interpretowany przez otoczenie nad wyraz skłonne do przyklejenia etykietki.

Na szczęście nie wszyscy „rzucą kamieniem”. Na szczęście jest ktoś, kto kieruje wzrok na pojedynczego człowieka. Jego wzrok przedziera się przez najgłębsze zakamarki duszy. On nie tylko patrzy, ale widzi, nie przyczepia etykietek, ale leczy. A dokładniej: Jego miłość leczy, bo On sam jest miłością.

Cytując ponownie za C. S. Lewisem: „Pierwszy przebłysk świadomości, że ktoś zaofiarował nam miłość najwyższego rodzaju, jest dla nas straszliwym szokiem”. No bo jak to? Kochać mnie za nic? Podczas, gdy inni mnie odrzucili? A jednak! Przyjęcie tej prawdy ma szansę być takim STOP dla dalszego ciągu braku i pustki w życiu człowieka. STOP dla dalszego braku miłości w życiu. Kiedy ją naprawdę przyjmiemy, będziemy potrafili się nią dzielić. Rozpocznie się niezwykle ciekawy i piękny dialog w naszym życiu, zainicjowany przez samego Stwórcę. Bo Boża miłość to ogromna siła, która sprawia, że tam gdzie więź została zerwana, ma szansę na nowo zaistnieć.

jak

jak