U Ciebie, Panie, jest sprawiedliwość, nam zaś jest wstyd z powodu niewierności, jakiej się dopuściliśmy wobec Ciebie. (Dn 9,7a)

Ř 2,1-11

Proto nemáš nic na svou omluvu, když vynášíš soud, ať jsi kdokoli. Tím, že soudíš druhého, odsuzuješ sám sebe. Neboť soudíš, ale činíš totéž. Víme přece, že Boží soud pravdivě postihuje ty, kteří tak jednají. Myslíš si snad, když soudíš ty, kdo takto jednají, a sám činíš totéž, že ty ujdeš soudu Božímu? Či snad pohrdáš bohatstvím jeho dobroty, shovívavosti a velkomyslnosti, a neuvědomuješ si, že dobrotivost Boží tě chce přivést k pokání? Svou tvrdostí a nekajícnou myslí si střádáš Boží hněv pro den hněvu, kdy se zjeví spravedlivý Boží soud. On ‚odplatí každému podle jeho skutků‘. Těm, kteří vytrvalostí v dobrém jednání hledají nepomíjející slávu a čest, dá život věčný. Ty však, kteří prosazují sebe, odpírají pravdě a podléhají nepravosti, očekává hněv a trest. Soužení a úzkost padne na každého, kdo působí zlo, předně na Žida, ale i na Řeka; avšak sláva, čest a pokoj čeká každého, kdo působí dobro, předně Žida, ale i Řeka. Bůh nikomu nestraní.

Obiecałem, że będzie po polsku, skoro poprzedniej niedzieli – na zasadzie wymiany – było po czesku. Dla mnie fajniej, bo mogę więcej wypowiedzieć, pytanie czy wy więcej zrozumiecie, ale to już sprawa Ducha Świętego. Ja myślę, że ten dar języków z Zielonych Świąt też się w taki sposób może przejawiać, iż nagle z języka obcego albo nie do końca znanego „złapiemy”, pojmiemy, zrozumiemy więcej niż byśmy byli w stanie z macierzystego… I do tego, jak zwykle, chcę was dziś zaprosić – nie chodzi mi przy tym o język polski i czeski, ale o grekę Nowego Testamentu, z której pewne słówka zawarte w tekście możemy sobie przełożyć i przez to przeczytany fragment możemy widzieć z zupełnie innej strony i w innym świetle. Albo po prostu choć trochę się dla nas stanie jaśniejszym.

Mamy dziś taką szczególną okoliczność: z jednej strony wielkie święto państwowe. Tak wyszło, że przypada na niedzielę, więc jego „odświętność” nam trochę unika… Trzydzieści lat wolności. Cały rok w naszym Kościele mamy poświęcony tematowi „wdzięczności za wolność”. 17.11. Dziś o 17:11 mają rozbrzmieć się wszystkie dzwony kościelne w całym państwie. Z drugiej strony – trzeba nam przy takich okazjach zastanawiać się, jak z tej wolności korzystamy. Co z nią robimy. Czy umiemy w niej żyć. A poza tym wszystkim jeszcze dziś mamy Dzień Pokuty i Modlitwy. W zasadzie powinien on przypadać na środę przed ostatnią niedzielą roku kościelnego i początkiem Adwentu. Trochę tak, jak Środa Popielcowa przed Postem. W Niemczech i Szwajcarii do niedawna był to dzień wolny od pracy. W niektórych landach niemieckich – tych z przewagą ewangelików – jest wolny po dziś dzień. Nasz Synod przed laty zaprowadził niedzielę poprzedzającą ów środowy dzień pokutny jako poświęconą tematowi upamiętania i wyznania win. No, a na to wszystko nakłada się jeszcze przyszła niedziela, kiedy to w Bystrzycy na specjalnym nabożeństwie pokutnym chcemy wraz z czołowymi przedstawicielami naszego Kościoła oraz Luterańskiego Ewangelickiego Kościoła A. W. wyznać winę rozdzielenia naszej wspólnoty w latach 90. ubiegłego wieku. Zachęcam, kto mógłby, żebyście się z nami w przyszłą niedzielę zabrali i byśmy wzięli udział w tym nabożeństwie o 10:30, po nieco skróconym nabożeństwie tu u nas.

Co robimy z darowaną nam wolnością? Ja myślę, kochani, że to jest zasadnicze pytanie, jakie zadaje nam też ten nasz dzisiejszy tekst biblijny z Listu do Rzymian. Bo kiedy po latach ucisku ludzie wolność otrzymują, to najczęściej – zamiast pozytywnie podjąć się budowania „nowego” – zaczynają gryźć się i kopać między sobą. Tak było – dla przykładu – w Izraelu. Gdy już otrzymali ziemię obiecaną, zaczęli się zwalczać nawzajem. Historycznie w końcu nawet doszło do rozłamu na dwa samodzielne państwa. A to już był tylko krok do upadku i niewoli. Widzimy, co dzieje się w Polsce, gdzie prawica walczy z prawicą, widzimy nieco odmienną, ale w sumie podobną sytuację u nas. Zaczynamy wywyższać się jedni nad drugimi, a tych drugich poniżać. I o tym właśnie pisze apostoł Paweł: o stawianiu siebie nad drugimi, ocenianiu ich, dosłownie „osądzaniu”, szafowaniu wyrokami – byle tylko „wybielić” siebie w oczach innych, byle od naszych własnych grzechów odwrócić uwagę opinii publicznej. Oczernić tych drugich, żeby pokazać, jak dobrzy jesteśmy my. Ale czy rzeczysiście jesteśmy tacy bez zarzutu? „Dlatego nic nie masz na swoją obronę, kimkolwiek jesteś, człowieku, gdy osądzasz. W czym bowiem osądzasz drugiego, na siebie samego wydajesz wyrok, bo czynisz to samo, za co innych osądzasz”.

Tu nam Słowo Boże przypomina, że nie ma ludzi bez grzechu. Wytykasz innych palcem? Uważaj, bo co najmniej trzy inne palce twojej ręki wskazują na ciebie! To był poważny problem członków narodu wybranego w tym czasie – i do nich kieruje swe słowa apostoł. Tak jak wcześniej wielokrotnie Jezus. Chlubili się tym, że Bóg przez wieki okazywał im łaskę. My też się tym chlubimy, no nie? Podkreślali, że przed laty ich przodków dotknęło szczególne Boże błogosławieństwo. My też to podkreślamy, dumni „lutrzy z Wyszni Bróny” i okolicy. Lubili mówić o winie i grzechu narodów pogańskich, w kontraście dla ich wybrania i ekskluzywizmu. Ale Pan Bóg ostrzega: nie patrzcie tylko na przeszłość, nie odwołujcie się li tylko do wielkich symboli. Potrzeba, byście teraz, skoro już żyjecie „w łasce”, żyli naprawdę po nowemu, korzystali z tego, że otrzymaliście tak wiele nowych możliwości. Byście nie wywyższali się jedni nad drugich i między sobą nie zwalczali.

Bo wiecie, kiedy grzesznikowi zostanie przebaczone, może na otrzymaną łaskę zareagować na dwa sposoby: z niewyobrażalnej wdzięczności względem Tego, kto mu odpuścił jego dług i winę, będzie żył tak, by już nigdy w niewolę z powrotem nie popaść – albo też odwrotnie, skoro jedne złe czyny zostały mu przebaczone, będzie sądził, że i inne jeszcze się w tym przebaczeniu „zmieszczą” i jest to obojętne, jak żyje; może sobie jeszcze trochę „pogrzeszyć”. My dziś ten stan za Bonhoefferem nazywamy „tanią łaską”. A apostoł Paweł używa trzech ciekawych słówek greckich, żeby ten stan opisać. Ostrzec nas, abyśmy nie lekceważyli Bożej dobroci i miłosierdzia, byśmy nimi nie kupczyli.

Bóg w obfitości udzielił nam swojej DOBROCI. Chrestotes. W języku greckim istnieją dwa słowa na określenie dobra: agatos i chrestos. Dobroć człowieka, który jest agatos, może wyrazić się w napomnieniu, ćwiczeniu i karze, zaś dobroć tego, który jest chrestos, zawsze wyraża się bardzo uprzejmie. Jezus był agatos, gdy wypędzał ze świątyni sprzedawców gołębi, bo „myślał to dobrze”, ale był w tym czasie porządnie rozgniewany – ale był chrestos kiedy bardzo łagodnie traktował grzesznicę, która namaściła jego stopy i niewiastę przyłapaną na cudzołóstwie. Czujecie tę różnicę? Paweł powiada więc żydom: Chcecie po prostu wykorzystać wielką uprzejmość i dobroć Boga.

Drugim słówkiem jest anoche – dosł. rozejm, zawieszenie broni. Może być przełożone jako powściągliwość lub cierpliwość. Jest to zaprzestanie wrogości, zakończenie walki. Jest to szansa, która ma być wykorzystana w określonym czasie. Paweł powiada adresatom swego listu: Uważacie, że jesteście bezpieczni, ponieważ uniknęliście przed sądem Bożym i karą, zostały wam darowane. Jednak przez to Bóg nie daje wam „zielonego światła” dla dalszego złego postępowania, dla grzechu. To czas, by się od złego odwrócić i naprawić swoje postepowanie. Człowiek nie może stale grzeszyć bezkarnie.

I w końcu trzeci termin: makrotimia. Już kiedyś przy innym fragmencie Pisma o tym mówiliśmy: wielkoduszność. Swego rodzaju dystans, po czesku nadhled. Greckie timos, to dosł. dym, albo też namiętność, emocje, pragnienie i gniew. Makros to odległość, oddalenie. Oddalenie gniewu, oddalenie zapalczywości, „zadymy” jakiej ze strony Boga słusznie moglibyśmy się spodziewać z powodu naszych grzechów. Ktoś ma prawo do gniewu i pomsty, ale tego nie realizuje – tak jak Bóg powstrzymuje się przed wymierzeniem kary ludziom przewrotnym. Sam fakt, że sąd Boży nie następuje natychmiast po grzechu, nie świadczy o słabości Bożego charakteru, lecz odwrotnie: o ogromie Jego cierpliwości i wyrozumiałości. Paweł mówi: swoje życie zawdzięczacie wyłącznie wielkoduszności Bożej i temu, że „oddala od was zadymę” swojej słusznej kary. Psalmista idzie dalej pisząc w Psalmie 103, że „… jak daleko jest wschód od zachodu, tak /Bóg/ oddalił od nas występki nasze” (Ps 103,12). Ale to nie może dla nas oznaczać „nieskończonej nadziei na bezkarność”. Trzeba nam uświadomić sobie, jak wielki jest ogrom Bożej łaski i zmiłowania względem nas, i potem tą miarą mierzyć też innych, a z drugiej strony, łaski otrzymanej nie nadużywać dalszym trwaniem w grzechu.

W dalszych wierszach czytamy, że owo przyjęcie bezmiaru Bożej łaski i odpuszczenia owocuje wytrwałością w czynieniu dobra – nie że się będę chlubić, jak raz mi się coś udało i coś dobrego zrobiłem. Mam być w tym „wytrwały”. Hipomeno, wytrwać w dobrym, dosł. przetrzymać przeciwności, trudności, a nawet ucisk i prześladowanie z powodu tego, co dobre. Dalej mamy być wytrwali w okazywaniu szacunku, czci – jakże dalekie jest to od naszych „žabomyších” konfliktów i zwalczania się nawzajem! W końcu wytrwałość w dążeniu do tego, co ma prawdziwą wartość – aftarsia, dosł. to, czego nie da się zniszczyć. To, co przetrwa, zaowocuje w życiu wiecznym, w Królestwie u Pana. Co nie spłonie jak plewa i nie okaze się bezwartościowym, choćby w tym życiu wydawało nam się jak bardzo istotnym. A przeciwieństwo tego, do czego mielibyśmy dążyć? „Tym natomiast, którzy powodowani samolubną rywalizacją nie przyjmują prawdy /dosł. z podjudzania nie ulegają prawdzie/, a ulegają nieprawości – odda ich gniew i złość”. „Jak se do lesa volá, tak se z lesa ozývá”. Nasza złość nas dopadnie; jacy byliśmy dla innych, taki osąd będziemy musieli sami przyjąć…

Wiele bogactwa treści moglibyśmy jeszcze z tego fragmentu Pisma wyczytać. Bóg nie jest niczyim stronnikiem. Już w Starym Testamencie czytaliśmy, iż „człowiek patrzy na to, co jest przed oczyma, ale Pan patrzy na serce” (1 Sm 16,7). Dziś, w chwili upamiętania i wyznawania naszych win przed Bogiem prośmy, by Jego spojrzenie dosięgło tych najgłębiej ukrytych intencji i przewinień, i by Jego przebaczająca i uzdrawiająca łaska tam, jak najgłebiej, mogła do nas docierać. By Jego odpuszczenie i wyzwolenie przynosiło w naszym życiu owoce godne nawrócenia, upamiętania.

jak

jak