Studenckie inspiracje
Kontakt ks. Emila Gajdacza z Zaolziem rozpoczął się w roku 1962 podczas Tygodnia Ewangelizacyjnego w Dzięgielowie. Studenta 2. roku teologii zafascynowała prorocza postać ks. Władysława Santariusa, któremu zezwolono wówczas jedynie na wygłoszenie pozdrowienia. „Byłem pod niezwykłym wrażeniem sposobu jego przemawiania i treści tego, co mówił” – wspomina po latach. Krótkie pozdrowienie potrafił ks. Santarius zmienić w ewangelizację, nawiązując do tego, co zobaczył podczas swojego pobytu w Dzięgielowie, a zwłaszcza wizyty na cmentarzu, gdzie odwiedził proste groby sióstr diakonis. Młodemu wówczas studentowi utkwiły w pamięci słowa: „Panu Bogu możemy służyć w różny sposób. Czy twoje życie też jest służbą Panu Bogu? Ile z tych twoich lat można by nazwać służbą dla Pana?”
Wskutek tego pozdrowienia zrodziło się w sercu teologa Emila Gajdacza pragnienie, by spotkać się osobiście z pastorem Santariusem na Zaolziu, odwiedzić jego parafię, poobserwować sposoby pracy, porozmawiać na różne tematy. „Z pomocą braci udało się uzyskać zaproszenie – wspomina – inaczej nie można było dostać się do Czechosłowacji. Było to zaproszenie ‚do cioci‘. I tak przez dwa dni mogłem być u Władka: w sobotę i w niedzielę. Władek zaś wziął mnie z sobą wszędzie, dokąd się udawał do służby”. Odwiedzili próbę orkiestry: muzycy – nawet początkujący – byli zapraszani do wspólnego grania, a przy tym mogli usłyszeć Ewangelię. Podczas spotkań młodzieżowych mógł teolog Emil Gajdacz obserwować doskonały zmysł organizacyjny swego starszego kolegi, który w sposób niezwykle bezpośredni określił na samym początku znajomości ich wzajemne relacje: „Ja jestem Władek, ty jesteś Emil”. Od tej chwili mówili sobie po imieniu. Wrażenie na młodym teologu wywarły segregatory ze zbiorami różnych programów godzin biblijnych, spotkań młodzieżowych, spotkań dla mężczyzn, kobiet, różnych grup wiekowych, planów nauczania szkółek niedzielnych. Każde spotkanie opracowane było szczegółowo, z punktami dyspozycyjnymi i przepisane na maszynie. A w praktyce późniejszy ksiądz z Polski przekonał się, jak dobrze te plany i przygotowania funkcjonowały podczas zebrania, które miało niezwykle bogaty program, a niewielkie ramy czasowe. W ten sposób w krótkim czasie udało się nagromadzić jak najwięcej treści.
Krótki pobyt na Zaolziu był dla Emila Gajdacza nie tylko okazją do obserwacji pracy starszego kolegi, ale także inspiracją do zgłębiania języków biblijnych – ks. Santarius potrafił korzystając z greckiego Nowego Testamentu czytać tekst od razu w języku polskim czy czeskim. Szczególne wrażenie wywarło także na studencie poczucie obecności Bożej w życiu ks. Santariusa. Podczas spaceru i luźnych rozmów nagle teologowie zatrzymywali się, by się pomodlić o daną sprawę, o której rozmawiali. „I to było charakterystyczne – czuło się, że Władek autentycznie rozmawia z Bogiem. Była to szczera, serdeczna, autentyczna rozmowa z Ojcem w niebie”. Te wszystkie wrażenia niewątpliwie miały wpływ na późniejsze zaangażowanie ewangelizacyjne i styl pobożności ks. Gajdacza. Pani pastorowa Helena Gajdacz tak określa tę znajomość: „Mąż bardzo sobie cenił te kontakty. Zaangażowanie, odwaga, poświęcenie i to, co musiał ks. Santarius z powodu zaangażowania potem ponieść – było dla Emila niezwykle inspirujące. Jako dla młodego jeszcze księdza był dla niego ks. Santarius wielkim autorytetem. I bardzo często go później cytował lub przytaczał niektóre używane przez niego przykłady podczas przemówień na różnych spotkaniach”.
Zaolziańkie impresje
Okazji do głębszej współpracy nie było później zbyt wiele, bowiem nie sprzyjały temu czasy ani sytuacja polityczna. Poza tym jako drugi proboszcz w Cieszynie miał ks. Emil mnóstwo obowiązków, do których doszły później jeszcze powinności w Diakonacie i Domu Opieki w Dzięgielowie. Po przemianach politycznych będzie ks. Gajdacz sporadycznie zapraszany do niektórych zaolziańskich parafii, np. na pamiątki poświęcenia kościołów lub inne uroczystości. Jedno z tych miejsc, to Ligotka Kameralna, dla księdza Emila niezwykle ważna ze względu na działalność jego poprzednika i założyciela dzieła miłosierdzia, ks. Karola Kulisza. Tak samo ważne było dla niego odrodzenie się Diakonii Śląskiej, o czym jeszcze na pogrzebie ks. Santariusa powiedział ks. Gajdacz m.in.: „Przed laty nasza diakonia dzięgielowska miała swój poczatek w Ligotce za sprawą księdza seniora Karola Kulisza. (…) Bardzo wam tego życzę, żeby – tak jak po wojnie Władek stanął na czele zakładów miłosierdzia Betezda-Sarepta w Ligotce i prowadził to dzieło w zorganizowanych formach – mogło znów to dzieło rozwinąć się i rozkwitnąć czy to w Ligotce Kameralnej, czy na innych miejscach; żeby sprawa Diakonii tu w Kościele w Czechach mogła znowu ożyć”. Te prorocze słowa z czerwca 1989 roku wkrótce znajdują swoje spełnienie w postaci odrodzenia się i szybkiego rozwoju Diakonii Śląskiej przy Śląskim Kościele Ewangelickim Augsburskiego Wyznania w Republice Czeskiej (dalej ŚKEAW).
A co do samej Ligotki Kameralnej, już za księdza Jarosława Kalety wygłosił tam ks. Gajdacz gościnne kazanie, później nadarzyła się okazja do odświeżenia kontaktów, kiedy pomóc było trzeba matce pewnej zborowniczki ligockiej przy załatwianiu formalności podczas przekraczania granicy państwowej – niby to incydentalne zdarzenia, ks. Kaleta zapamiętuje jednak z tych czasów ogromną gotowość ks. Emila do praktycznej pomocy, jego niezwykłą serdeczność, gościnność i bezpośredniość. Wraz z chórem dzięgielowskim odwiedził później ks. Gajdacz uroczystości przy pomniku na Goduli. Z powodu ograniczonego miejsca przy leśnym pomniku ewangelizacja odbyła się na placu koło gospody poniżej „leśnego kościoła”, gdzie ks. Emil wygłosił kazanie ewangelizacyjne.
Podręcznik dla konfirmantów
Okazją do zacieśnienia kontaktów staje się wspólne wydanie podręcznika dla konfirmantów w roku 1998. Z inicjatywą wychodzi wówczas Śląski Kościół Ewangelicki Augsburskiego Wyznania na czele z biskupem Władysławem Volným, który uzyskuje zgodę na tłumaczenie opracowania ks. Miroslava Hvožďary ze Słowacji pt. „Wierzę i ślubuję”. Ponieważ na Zaolziu musi zostać podręcznik wydany równolegle w języku czeskim oraz polskim, piszący te słowa, który wyznaczony został do dokonania przekładu na język polski, proponuje zainteresowanie sprawą polskiego Kościoła. Zwraca się więc do jednego ze swoich dawnych duszpasterzy z parafii cieszyńskiej, doświadczonego katechety, długoletniego przewodniczącego Komisji Wychowania Chrześcijańskiego, ks. Emila Gajdacza. Ksiądz Emil przychylnie ustosunkowuje się do tej kwestii. Udaje mu się pozyskać księży oraz władze kościelne dla sprawy wspólnego nakładu polskiej wersji językowej podręcznika. Nie jest to proste, ponadto kilka rozdziałów trzeba dostosować zarówno do odmiennych realiów Kościoła w Polsce, jak i Kościoła na Zaolziu (oryginał traktował przecież o kwestiach historycznych i organizacyjnych Kościoła na Słowacji). Zanim podręcznik ukaże się drukiem, niektóre dane w nim zawarte zdążą się zdezaktualizować. Pomimo to w rekordowo krótkim czasie udaje się wspólnym staraniem wydać go w obydwu wersjach językowych.
Oprócz tłumaczenia warstwy tekstowej, na nowo opracowane muszą zostać wszelkie zadania domowe i quizy zawarte w książce, czego na potrzeby polskiego wydania dokonuje piszący te słowa, na potrzeby wersji czeskiej zespół księży na czele z ks. ks. Marcinem Piętakiem i Vlastimilem Ciesarem. Książka otrzymuje też nową szatę graficzną autorstwa Marka Moškořa. Warto zaznaczyć, iż pomimo niektórych niedostatków, podręcznika „Wierzę i ślubuję” używa się do dziś w prawie wszystkich parafiach ŚKEAW oraz niektórych parafiach Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce. Z powodu wyczerpania się pierwotnych nakładów i późniejszego dodruku, dokonano przed dwoma laty reprintu wydawnictwa w formie kołonotatnika, najpierw w czeskiej, a rok później także polskiej wersji językowej.
Pomoc parafii w Trzyńcu
W roku 2008 zwraca się do ks. Emila Gajdacza ówczesny zwierzchnik ŚKEAW biskup dr Stanisław Piętak z prośbą o pomoc przy polskojęzycznych nabożeństwach w parafii w Trzyńcu. Parafię tę tworzył i kościół budował przed laty z ramienia zboru cieszyńskiego ks. dr Jan Pindór; emerytowany proboszcz cieszyński ma więc do czego nawiązywać. Choroba, a później przedwczesna śmierć drugiego proboszcza trzynieckiej parafii ks. Pawła Kadłubca spowodowały próżnię, która po dzień dzisiejszy nie została wypełniona. Ks. Emil Gajdacz przyjmuje propozycję zaolziańskiego biskupa i odtąd przez najbliższych kilka lat będzie regularnie dojeżdżał z Dzięgielowa do Trzyńca, by odprawiać tam polskie nabożeństwa. Jego służba spotyka się z niezwykle przychylnym przyjęciem ze strony trzynieckich zborowników na czele z prezbiterstwem. Jemu samemu praca ta sprawia ogromną radość i daje wiele satysfakcji, jak świadczy o tym pani pastorowa Helena Gajdacz. Z wielkim poświęceniem jeździ ks. Emil za granicę do sąsiedniej parafii, nieraz pomimo poważnych problemów zdrowotnych (wysokie ciśnienie tętnicze). Nie tylko zwiastuje tam Słowo Boże, współorganizuje także wycieczki parafii trzynieckiej do Polski, do „leśnych kościołów”; wcześniej miejsca dawnych nabożeństw ewangelickich po stronie czeskiej odwiedza wraz z żoną i pierwszym proboszczem trzynieckiej parafii ks. Michalem Klusem oraz jego rodziną. Rozwijają się piękne przyjaźnie, kontakty są kontynuowane także w późniejszym czasie, kiedy „polskojęzyczną” lukę uzupełnia przybycie do parafii ks. sen. Bohdana Taski. Ks. Gajdacz nadal chętnie przyjeżdża do Trzyńca na zastępstwa, w listopadzie 2015 r. odwiedza zbór na czele delegacji Diakonatu Eben-Ezer. Trzyniecka parafia z kolei kilkakrotnie organizuje wycieczki do Dzięgielowa, corocznie także jej pracownicy odwiedzają państwa Gajdaczów. Ostatnie nabożeństwo odprawił ks. Gajdacz w Trzyńcu 13 maja 2018 r. Nadal utrzymywał jednak ze zborem kontakty za pomocą poczty elektronicznej, praktycznie aż do chwili odejścia do wieczności w roku 2020.
Fotografia i film
Wielką pasją ks. Emila Gajdacza była fotografia, wszelkie techniki filmowe oraz dokumentacja życia Kościoła za ich pomocą. W dziedzinie tej współpracował przede wszystkim ze studiem audiowizualnym ŚKEAW i jego długoletnim pracownikiem diak. Emilem Kroczkiem. W dziedzinie wymiany zdjęć utrzymywał także kontakty z innym pasjonatem fotografii kościelnej br. Lumírem Svobodą z Ligotki Kameralnej. Bardziej zorganizowana współpraca z diak. Kroczkiem, a także ks. sen. Bogusławem Kokotkiem, miała miejsce w roku 1999, przy okazji kręcenia przez studio zaolziańskie dokumentu na 290-lecie kościoła Jezusowego w Cieszynie. Do filmu tego ks. Gajdacz udzielił wywiadu oraz dostarczył kilku ważnych informacji. Dziesięć lat później, podczas kręcenia filmu dokumentalnego z okazji 300-lecia kościoła, współpraca była już bliższa, ks. Emil współtworzył scenariusz i nagrywał dubbingi. Zwrócił się także do diak. Emila Kroczka z prośbą o realizację nagrania płyty chóru dzięgielowskiego; płyta została nagrana w ramach tej transgranicznej współpracy.
Pamięci seniora Kulisza
W roku 2018 odbyła się w Ligotce Kameralnej konferencja organizowana wspólnie przez Diecezję Cieszyńską KE-A w Polsce, ŚKEAW oraz Diakonię Śląską w 120. rocznicę rozpoczęcia działalności przez ks. Karola Kulisza. Konferencja stanowiła swoiste preludium do obchodów 80-lecia męczeńskiej śmierci założyciela dzieła diakonii po obu stronach Olzy. Ks. Emil Gajdacz przestawił tam referat dotyczący działalności księdza seniora po polskiej stronie (część wcześniejszą, ligocką, zaprezentował założyciel Diakonii Śląskiej i jej emerytowany dyrektor inż. Czesław Santarius, syn ks. Władysława).
Podczas odwiedzin Diakonatu Eben-Ezer i spotkań z siostrami znajomość z ks. Gajdaczem nawiązał ks. dr Mirosław Danyś z Detmold, współzałożyciel współczesnego dzieła Diakonii Śląskiej w Czechach, wieloletni przyjaciel i dobroczyńca Kościołów oraz służby zdrowia w naszych krajach (zwłaszcza w Polsce w latach 80. i 90. ubiegłego wieku). Już w roku 2015, podczas dzięgielowskich obchodów 75. rocznicy śmierci ks. Karola Kulisza, podkreślił śp. biskup-senior dr Jan Szarek konieczność zachowania pamięci o owocnym życiu duchownego, który poniósł męczeńską śmierć w obozie koncentracyjnym. „Idea zamieszczenia tablicy upamiętniającej ks. Karola Kulisza w obozowej komorze śmierci pozwoliłaby potomnym oddać hołd jego pamięci” – powiedział wówczas biskup. Wypowiedź ta stała się pierwszym impulsem dla ks. dra Mirosława Danysia, a także inż. arch. Karola Cieślara, by tą sprawą się zająć. Kolejnym krokiem okazała się wspomniana wyżej konferencja w Ligotce Kameralnej oraz wystąpienie ks. Emila Gajdacza. Ową konferencję „kuliszowską” w Ligotce, której pokłosiem stało się najpierw wirtualne wspomnienie (z powodu pandemii), a potem rzeczywiste odsłonięcie tablicy w Buchenwaldzie, tak wspomina inż. arch. Karol Cieślar: „Pełna sala zacnych gości z obydwu brzegów Olzy, księży, biskupów… Wystąpiłem w dyskusji przedstawiając projekt upamiętnienia naszego męczennika. Do tej propozycji dołączył się ks. Danyś, by tablica ks. Kulisza pojawiła się wreszcie w Buchenwaldzie! Nie wszystkim to przypadło do gustu, ale obydwaj wiedzieliśmy, że pomimo wszystko musimy to zrobić. Duchowego wsparcia naszej inicjatywie użyczył ks. Emil Gajdacz z Dzięgielowa. Za to mu niedawno w Buchenwaldzie przed wszystkimi obecnymi na uroczystości podziękowałem. (…) Współpraca Diakonatu Eben-Ezer z Dzięgielowa, Fundacji Eben-Ezer z Lemgo, Diakonii Śląskiej oraz członków Stowarzyszenia Hereditas z Czeskiego Cieszyna wydała owoc. W dniu 11 września 2020 r. udały się do Buchenwaldu delegacje wyżej wymienionych podmiotów. Odsłonięcia tablicy pastora Karola Kulisza dokonał biskup-senior Śląskiego Kościoła Ewangelickiego A. W. Jan Wacławek w asyście ks. Emila Gajdacza, ks. Marka Londzina i dra Bartolta Haase z Eben-Ezer w Lemgo”.
Ks. dr Danyś wspomina na podstawie tych kontaktów, a także wcześniejszych jeszcze rozmów po nabożeństwach w Dzięgielowie, ks. dyr. Emila Gajdacza jako „cieszyńskiego pietystę, postać niezwykle ciepłą, człowieka wielce dbającego o dzięgielowskie zakłady”. Podkreśla także: „Kiedy mieliśmy jechać do Buchenwaldu, siedzieliśmy z biskupem Szarkiem i księdzem Gajdaczem przy kawce po nabożeństwie w Dzięgielowie, i wówczas biskup poinformował nas, iż nie będzie mógł wziąć udziału w uroczystościach odsłonięcia tablicy – miał już coś innego w tym terminie zaplanowane. Ksiądz Gajdacz powiedział, że oczywiście pojedzie, bo to jest jak najbardziej jego obowiązek”. Postać sen. Karola Kulisza, cieszyńskiego męczennika, została w ten sposób upamiętniona, a duży w tym udział miał ks. dyr. Emil Gajdacz.
Garść wspomnień na koniec
Na koniec niech mi wolno będzie jeszcze przytoczyć trzy dosyć osobiste wspomnienia, które sporo mówią o tym, jakim człowiekiem był ks. Gajdacz. Pierwsze z nich, to wypowiedź ks. sen. Ericha Bocka: „Przed laty, już nie wiem w którym roku to było, był ks. Gajdacz zaproszony z przemówieniem jako gość na naszą wigilijkę pastorów do Trzyńca. Mówił na temat adwentowej pieśni nr 24 ‚Wesoło śpiewajmy‘ Łukasza Praskiego. Nie znałem tej pieśni do tej pory i bardzo to do mnie przemówiło. Jest to dla mnie od tej chwili najlepsza pieśń adwentowa. Na dodatek ks. Emil mówił bliskim mi językiem i w spokojny, opanowany – taki wprost ojcowski sposób, który w moich osobiście wtedy dość rozburzonych czasach potrzebowałem słyszeć”.
Jeden z kolegów młodszego pokolenia, diak. Dawid Pasz z Diakonii Śląskiej wspomina zaś: „Ks. Emil Gajdacz uczestniczył wraz z nami, przedstawicielami Diakonii Śląskiej i innymi w Międzynarodowej Konferencji Współpracowników Teologicznych Diakonii w Bratysławie we wrześniu 2019 roku. Otoczony braćmi Mirkiem Danysiem i Bronisławem Kostką, szedł wolniej po schodach, jakby trochę utykał. Utkwiło mi w pamięci to, że mimo słabości ciała, wspierał i inspirował nas wszystkich swoją duchową głębią oraz rozważaniami na temat Listu do Filipian. Z wcześniejszych rozmów z nim, a także ks. Markiem Londzinem, odniosłem nieodparte wrażenie, iż ks. Gajdacz jako dyrektor-senior miał nie tylko ową głębię duchową, ale także ogromne doświadczenie praktyczne w obejściu z podopiecznymi i pracownikami diakonijnymi. Poprzez swoją obecność, wpływ i podejście duszpasterskie budował jedność i wspólnotę diakonijnego dzieła”.
Ostatnie lata były także czasem kolejnych miłych kontaktów pomiędzy pastorostwem Gajdaczami, a współtwórcami Diakonii Śląskiej. Wymieniony w ostatniej wypowiedzi emerytowany dyrektor ekonomiczny Diakonii Śląskiej inż. Bronisław Kostka wspomina: „Podczas uroczystości w Buchenwaldzie bardzo zbliżyliśmy się z ks. Gajdaczem. Zaprosiliśmy pastorostwo i siostry do nas, do naszego domu pod Czantorią, i mniej więcej za miesiąc po tej wyprawie do Niemiec oni przyjechali. Przybyli busem, ks. Marek Londzin, ks. Emil Gajdacz z żoną i kilka sióstr z Diakonatu. Było to fantastyczne spotkanie, omówiliśmy wiele różnych spraw, dotknęliśmy różnych tematów. A ks. Gajdacz był przede wszystkim wielkim pasjonatem fotografii. Już tam w Niemczech byłem świadkiem, jak biegał z aparatem i uwieczniał wszystko na swoich zdjęciach. No, a u nas: drewniany dom po moich rodzicach, przepiękna okolica, przyroda – ks. Emil zrobił tu chyba z 500 zdjęć! Umówiliśmy się, że mi je prześle; wysłał mi te zdjęcia później przez internet. No i właściwie ja mu tylko zdążyłem podziękować, a on potem zachorował na covid i tak nagle odszedł. Czyli to właściwie był koniec naszej przyjaźni, która ledwie co się rozpoczęła, a już tak nagle musiała się zakończyć. Był to wspaniały człowiek, za kontakty z nim jestem naprawdę Panu Bogu głęboko wdzięczny”.
I tą impresją pozwolę sobie zakończyć mój punkt programu. Dziękuję za cierpliwość i uwagę!
ks. Janusz Kożusznik
Dzięgielów, 17.05.2023
Nejnovější komentáře